Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fakty. Pokaż wszystkie posty

Po co Ci koń w Szwajcarii?? Czyli trochę faktów i mitów o posiadaniu konia.

/

Jest to najczęściej zadawane pytanie gdy ktoś się dowiaduje, że mam konia. I to jeszcze w Szwajcarii...

Jak wszędzie - nie jest to tania zabawa, choć w stosunku do nieoficjalnej minimalnej płacy i siły nabywczej pieniądza paradoksalnie nie jest zabójczo drogo.

To po co mi ten koń? Gdy zależy mi na szybkim zrozumieniu i krótkim tłumaczeniu laikom, mówię:
"Dowiadujesz się, że masz się przeprowadzić i w poprzedniej sytuacji życiowej miałeś psa. Co robisz z psem?"

Oczywiście konie z racji swojego charakteru, gabarytu, ceny, kosztu i komplikacji związanych z utrzymaniem i obrządkiem są dość mocno uprzedmiotowione i zawsze można pomyśleć o sprzedaży, dzierżawie lub oddaniu w trening. Ale nie uniknie się też faktu, że "pańskie oko konia tuczy"

Nabyłam to stworzenie świadomie, z pełną odpowiedzialnością zalet i wad tego rozwiązania. "Koniaruję" już ponad 20 lat i trochę wiem jaka to jest wbrew pozorom łyżka dziegciu do zjedzenia...

Sprzedaż konia z jednej strony rozwiązuje problem, z drugiej strony rozłamuje serce na ćwiartki, a też nie jest taka łatwa. Ponadto czasem długo trwa, szczególnie poza sezonem. Można czasami czekać na kupca miesiącami. W sytuacji przeprowadzki nie zawsze masz na to czas, a oddanie konia handlarzowi nie zawsze dobrze się kończy i także generuje koszty.

Dzierżawa jest wyjściem środka. Stety niestety miałam już doświadczenie z półdzierżawieniem swojego zwierza i wiem, że nie jest on stworzony do takich historii. Nie obwiniam "moich dzierżawców" za nic, a raczej bliżej nieokreślony los i energię, która doprowadzała do różnych chorób i kontuzji... I niestety od znajomych właścicieli także się wiele nasłuchałam historii z pół- i pełnych dzierżaw. Nawet przy najszczerszych chęciach i pełnym miłości sercu dzierżawcy bywa tak, że koń pozostaje "koniem jednego jeźdźca", a równie często tego szczerego serca nie ma i pozostaje "przedmiotem w leasingu", który jak się popsuje, to się zwraca do właściciela. A konie są tak trudne w diagnozowaniu, że potem często ciężko jest znaleźć przyczynę lub winnego i dochodzić swoich racji.

Oddanie w trening brzmi dumnie, ale nadal jest to bardzo tymczasowe i kosztochłonne rozwiązanie. Przecież koń nie będzie się wiecznie trenował za nasze pieniądze, chyba że jesteśmy szejkami arabskimi i naprawdę liczymy na to, że ktoś na tym zwierzaku coś osiągnie za nasze pieniądze...

Sęk w tym, że zainwestowałam w to zwierzę z pasji, a nie z faktu, że mam nieograniczony budżet. Moim życiowym marzeniem było stworzenie duetu marzeń: zajeżdżenie i wytrenowanie konia od zera, własnodupnie, aby z jednej strony w końcu realnie zweryfikować swoje umiejętności oraz aby mieć szansę na dalszy rozwój. Ponadto chciałam móc decydować o swoim i swojego końskiego partnera losie i wytworzyć stabilną relację pełną zrozumienia. Ani trenowanie na obcych koniach ani praca jako bereiter nie dały mi takiej możliwości. Charlotte Dujardin to trochę historia z bajek o księżniczkach... Zdarza się, ale... A też nie ma nic gorszego, gdy po 3 miesiącach Twojej ciężkiej pracy z jakimś zwierzęciem skrzywdzonym przez człowieka dowiadujesz się, że nikt inny poza Tobą w to zwierzę nie wierzy, mimo wyraźnych postępów, więc idzie ono na rzeź...

Jazda konna to nie jest wożenie się na koniku. To właśnie ta relacja między jeźdźcem i zwierzęciem, i to ona jest decydująca, także w zmaganiach sportowych. I to też dlatego w jeździectwie XXI wieku, kiedy to zasady konkursów stały się wyjątkowo wysublimowane, a jeździectwo spopularyzowane, to kobiety zdominowały ten sport, mimo że jeszcze do lat 80 w wielu szkołach jeździeckich odsyłano panny z kwitkiem...

No to pewnie jesteś bogata, bo u mnie/w moim kraju to jest sport elit.
You talking to me? Nie, jestem po prostu zdrowo jebnięta. Też się czasami zastanawiam co ja robię w stajni parkując złomem między SUVami ;).
W Polsce jeszcze tak bardzo tego nie widać, tego sportu elit, bo u nas do niedawna "wszyscy mieli po równo" poza wyjątkami, a wiele stajni było państwowych (wraz z prywatyzacją zaczęła się elitarność) i rzeczywiście, jak ktoś coś robił, to robił to z pasji. Za granicą chyba jest mniej takich osób, które wiele sobie odmówią dla pasji, choć spotkałam osoby o takim profilu. Ale raczej po prostu aż tak bardzo tego nie widać, bo tu z założenia jak masz pracę, to na wiele Cię stać. Nie to co w Polsce, że masz pracę i dalej dziadujesz. Niezależnie od tego jaką.

No i wisienka na torcie w kontekście dylematu: koń w CH czy koń frontalier?
W każdym kraju stajnia to swojego rodzaju społeczność. Jeśli chcesz tu znaleźć pracę, nawiązać znajomości itd., to lepiej trzymać kopyta w Szwajcarii ;). Szwajcarzy są w Romandii niestety mniejszością populacji i już sam fakt, że jakichś się poznało (nie mając np. partnera Szwajcara), to jak zdobycie Nobla :D.

W ramach podsumowania mogę powiedzieć tyle, że dopóki mam dach nad głową i miskę, to moja osoba jest w pakiecie z kopytami i mniej ekstrawaganckie pomysły na życie przemyślę w ramach kryzysu lub kolejnych generalnych zmian. Nie ukrywam, że jak bym zaczęła myśleć o dziecku, to niestety z koniem musiałabym się co najmniej rozdwoić... Na razie wiele zawdzięczam temu zwierzęciu - między innymi zweryfikowanie toksycznych związków i znalezienie tego jedynego (żaden nie był koniarzem) i ogólne przewartościowanie życia, więc ta relacja jest obarczona zbyt wielkim ładunkiem emocjonalnym, absolutnie nieracjonalnym.

25 faktów o Szwajcarii, których nie znasz

/pexels
Szwajcaria to:

1. Jeden z dwóch krajów na świecie z kwadratową flagą.

2. Kraj w pełni przygotowany na wojnę nuklearną (schrony dla każdego mieszkańca, wyposażenie armii).

3. Kraj, którego wszystkie strategiczne punkty komunikacyjne/transportowe są zaminowane, aby w razie wojny lub kryzysu odciąć drogi wtargnięcia do kraju (3 000 lokacji).

4. Miejsce z najdroższą kawą na świecie (Zurych).

5. Federacja autonomicznych kantonów, w której obywatele mogą podważyć każdą nową ustawę.

6. Ojczyzna sławnych rozwiązań technologicznych: Velcro, wielofunkcyjny scyzoryk, celofan, absynt, obieraczka do ziemniaków, font Helvetica, LSD, muesli, jadalna złota czekolada i wiele innych.

7. Kraj, w którym mężczyźni żyją najdłużej w porównaniu z innymi krajami.

8. Kraj, który zabrania trzymania jednego zwierzątka klasyfikowanego jako towarzyskie (np. świnki morskie, chomiki, rybki, kanarki) oraz ma nawet adwokata zwierząt i firmy zajmujące się wynajem zwierzątek do towarzystwa (w razie gdyby partner naszego zwierzaka zmarł).

9. Kraj z podatkiem za posiadanie psa.

10. Kraj przodujący w rankingach poziomu życia i szczęścia.

11. Górzysty region z 208 górami powyżej 3 000 m n.p.m.

12. Rodzice nie mogą nadać dziecku dowolnego imienia.

13. Najmniej przestępczym krajem mimo zezwolenia na posiadanie broni.

14. W którym Einstein wymyślił swoje sławne równanie: E=mc2 (chciał uniknąć obowiązku wojskowego).

15. Kraj z anty-power pointową partią polityczną.

16. Niedzielna i nocna cisza. W tym dniu/po 22 nie wolno: kosić, robić prania, myć samochodu, wynosić butelek na śmietnik. (Niemniej jest tak dużo expatów, a w większości mieszkań tak grube ściany, że da się czasami przeżyć bez szwanku robiąc powyższe.)

17. Kraj z najdłuższym tunelem (i ogromną ilością tuneli).

18. Kraj, w którym kobiety zdobyły całkowite prawo głosu dopiero w 1971r.

19. Kraj bez jednego prezydenta lub premiera. Krajem zarządza siedmioosobowa rada, która co roku ma innego leadera.

20. Kraj, w którym jest więcej palaczy tytoniu niż w Ameryce i Wielkiej Brytanii

21. Jeden z największych rynków hashu i trawy.

22. Nieupijający się kraj. Najchętniej spożywane jest wino i piwo i raczej bez chęci upicia się. A prawie cała krajowa produkcja wina jest konsumowana na rodzimym rynku.

23. Kraj czekolady - przeciętnie 11kg czekolady rocznie na mieszkańca jest spożywanych w Szwajcarii.

24. Ekologia - 60% energii pochodzi z elektrowni wodnych.

25. Stacja kolejowa z największym zegarem (cyferblatem) na świecie - w Aarau.

źródło: http://www.expatica.com/ch/about/35-facts-about-Switzerland_100041.html