Pokazywanie postów oznaczonych etykietą języki. Pokaż wszystkie posty

Jak zaaplikować na studia w Szwajcarii?

/pexels
Po co studia w Szwajcarii i garść podstawowych informacji proceduralnych.

Będąc w Polsce jesteśmy ciągle przekonywani, że polskie uniwersytety są wspaniałe, że tak trudno się na nie dostać, że podbijemy świat je kończąc i przeniesiemy się do innej klasy społecznej. Lata mijają i z każdym rokiem przekonujesz się w jakiej bańce pobożnych życzeń żyjemy. Abstrahując od dyskusji polityczno-społecznych dotyczących polskich uniwersytetów i czy powinny być wyłącznie instytucjami naukowymi czy także współpracować z rynkiem i przemysłem, skupmy się na obiektywnych danych, czyli rankingach. Każdy ranking ma inną metodologię, niemniej wśród punktacji najczęściej występują takie parametry jak: publikacje naukowe w renomowanych magazynach, ilość patentów, udział w konferencjach naukowych, ilość zagranicznych studentów, projekty badawcze przynoszące dochód uniwersytetowi, ilość kadry versus ilość studentów, zaplecze dydaktyczne, zatrudnienie absolwentów itp.

Uniwersytet Warszawski, czyli ponoć najlepszy w Polsce, ma kolejne miejsca za rok 2016/2017:
THE : 501-600
CWUR : 449
QS : 366

Politechnika Warszawska:
THE : 501-600
CWUR : 645
QS : 601-650

Uniwersytety Szwajcarskie:
UNIGE - 137, 80, 95
UNIL - 151, 181, 138
EPFL - 30, 96, 14
ETH Zurich - 9, 23, 8
UNIBAS - 98, 156, 141
UZH - 106, 93, 80
UNIBE - 110, 197, 181

źródła: https://www.timeshighereducation.com/search?search=warsaw , http://cwur.org/2016.php , https://www.topuniversities.com/university-rankings/world-university-rankings/2016

"No ale w czym problem? Przecież uniwersytet, to uniwersytet. Dyplom, to dyplom. Nie każdy musi być super ambitny i robić karierę naukową."

Problem w tym, że wraz z postępującą technologizacją, robotyzacją i informatyzacją rynku miejsc pracy będzie coraz mniej. Oxford przewiduje, że w przeciągu następnych 25 lat zniknie 47% stanowisk/zawodów, a te które pozostaną będą wymagały wysoko wykwalifikowanej siły roboczej:
http://bigthink.com/philip-perry/47-of-jobs-in-the-next-25-years-will-disappear-according-to-oxford-university

Czyli te osoby, które dziś zaczynają studia, kończąc je, będą miały wybitnie utrudniony start na rynku pracy, a nie doczekując emerytury najprawdopodobniej ją stracą bez możliwości znalezienia nowej. Świat stoi u progu kolejnego kryzysu i rewolucji, o czym świadczy także między innymi radykalizacja społeczna i polityczna. Problem świata globalnego to niestety fakt, że sfrustrowani ludzie zamiast zmieniać swój kraj i kumulować energię lokalnie - wyjeżdżają za granicę, więc procesy polityczno-społeczne postępują dużo wolniej i z mniejszym impetem lub przeistaczają się w istne kuriozum.

Podsumowując, cokolwiek byś w życiu nie zrobił i cokolwiek Ci się nie stanie, dyplom z Uniwersytetu zostanie z Tobą do końca życia, więc jest to zawsze dobra inwestycja. Ponadto, za granicą na przykład, tytuł doktora (niezależnie od dziedziny) jest wyjątkowo nobilitujący.

Wracając do najważniejszych i najbardziej praktycznych informacji.

1. Szwajcaria jest droga. UNIL na swojej stronie sugeruje, aby studenci mieli przygotowane minimum 2100 franków miesięcznie na czas studiów. Nie ze względu na opłaty, ponieważ studia państwowe są relatywnie tanie, ale ze względu na koszty życia i ograniczenia z wizą studencką dotyczące pracy. Jeśli uda Ci się pomyślnie zorganizować kwestie permitu i środków na pierwsze miesiące - nie ma tego złego: uważa się, że nieoficjalna najniższa krajowa pensja to około 3 000 franków, więc może uda się dorobić w jakiś sposób. Nie licz niestety na wysublimowaną pracę, jeśli musisz znaleźć coś szybko i nie znasz biegle lokalnego języka, to przygotuj się na sprzątanie, zmywak i temu podobne prace. Z racji, że Szwajcaria ma wielu ekspatów i jest wielojęzyczna na korepetycjach raczej nie dorobisz, chyba że znasz egzotyczny język (którym nie jest polski ;) ) lub masz inne magiczne zdolności.

2. Załatw z Uniwersytetu (jeśli studiujesz już gdzieś) i z liceum dyplomy po angielsku. Jeśli nie masz takiej możliwości lub czasu na to - zrób tłumaczenia przysięgłe dyplomów i ich suplementów. Tutaj często proszą o pełny przebieg studiów, a jeśli aplikujesz jeszcze przed ukończeniem licencjatu na magistra - o dosłanie programu studiów.

3. Zrób kopie notarialne dyplomów i ich suplementów: Uniwersytety nie przyjmują oryginałów dokumentów. Musisz dostarczyć bezzwrotnie kopie notarialne (bądź potwierdzone apostille w konsulacie). Jedna aplikacja to jeden komplet dokumentów, nawet jeśli na tym samym uniwersytecie. Przygotuj tyle kopii ile aplikacji zamierzasz zrobić i licz się z tym, że możesz nie zostać od razu przyjęty na swój uniwersytet marzeń, więc warto złożyć na kilka. Nie musisz potwierdzać notarialnie tłumaczeń dokumentów. Chodzi głównie o dyplomy.

4. Zdjęcia paszportowe. Zrób ich najwięcej jak się da, bo potem czy przy przeprowadzce za granicę czy przy aplikacji na uniwersytet będziesz ich potrzebował w nieskończonej ilości.

5. Certyfikaty językowe. Większość kierunków jest w językach lokalnych, więc należy mieć certyfikat (minimum B2) bądź zdać egzamin z francuskiego, niemieckiego lub angielskiego. Są też kierunki prowadzone po angielsku, które wymagają CAE lub TOEFL. Jeśli nie masz adekwatnego certyfikatu akceptowanego przez większość instytucji (jak CAE, DELF) to lepiej go zrób zanim wyruszysz za granicę żeby oszczędzić sobie testów i formalności. Np. CAE ma ten plus, że nie wygasa, więc masz bezterminowy papier. Zdając egzamin zwróć uwagę gdzie jest uznawany i czy ma termin ważności.

6. Wpisowe. Na UNIGE wpisowe to około 160CHF, na UNIL to około 200CHF. Bezzwrotne.

7. Czesne. Na państwowych uniwersytetach w Szwajcarii jest to +/- 500/600 CHF za semestr.

8. Terminy. Dla studentów zza granicy zgłoszenia (deadliny) są mniej więcej w pierwszym kwartale. Jeśli masz już permit/wizę to masz jeszcze szansę w drugim kwartale. Sprawdź terminy zgodnie z upragnionym uniwersytetem i kierunkiem.

Każdy Uniwersytet ma inne terminy przyjmowania zgłoszeń i różni się niuansami. Nie polegaj na tym artykule jako na bezwzględnej informacji. Ma on na celu jedynie ogólne zaprezentowanie tematu.

Jakie są Wasze doświadczenia z szwajcarskimi Uniwersytetami?

Jak znaleźć tłumacza w Szwajcarii?

/livinglanguage.com

Musisz ASAP przetłumaczyć dokumenty? Do urzędu, na Uniwersytet? (by the way aplikacje obcokrajowców na UNIGE są przyjmowane do 28 lutego, więc ostatni dzwonek na generalne perturbacje w Waszym życiu w najbliższym roku ;), a wiadomo co są warte polskie dyplomy...).

Najlepiej brać oryginały po angielsku, jeśli tylko jest taka możliwość. Kto nie był mądry zawczasu lub nie miał takiej możliwości - teraz nieźle zabuli.

Jeśli wiesz, że wyjedziesz za granicę albo nie wykluczasz takiej możliwości, a nie mogłeś wziąć wcześniej dokumentów oryginalnie po angielsku - przetłumacz je sobie w Polsce zanim przyjdzie "niespodziewana" godzina 0.

Jeśli już jesteś za granicą, a nie daj boże w Szwajcarii, opcje są dwie:
- tłumaczenie w Polsce z przesyłką priorytetową lub kurierską
- tłumaczenie przez miejscową firmę

Wszystko zależy od tego ile masz czasu. Jeśli czas Cię goni (przesyłka pocztowa priorytetowa może trwać tydzień/dwa), Polska firma nie chce wysłać kurierem lub uważasz, że przesyłka kurierska będzie za droga (minimum 20 euro albo wycenione jako usługa z marżą firmy tłumaczeniowej), to zostaje Ci szukanie firmy miejscowej.

Licząc, że czas=pieniądz=życie, to da się znaleźć relatywnie tanie firmy, nawet w Szwajcarii.

Standardowa stawka w Szwajcarii tłumaczenia przysięgłego +/- 6 stron tekstu z polskiego na angielski waha się między 600-1000 franków.

W Polsce jest to 600-1000zł (+przesyłka, +czas).

ALE
udało mi się znaleźć tanią i na pierwszy rzut oka porządną firmę (to się jeszcze okaże), która jest niewiele droższa pod względem tłumaczenia z polskiego na angielski niż polskie firmy, a przynajmniej będę miała tłumaczenie od ręki. Jest to Excelcis: http://www.excelcis.ch/ .

Wysłałam zapytanie ofertowe do 8 firm, w tym dwóch polskich, z klucza: nie przychodzi mi żadna znana firma do głowy, więc wujek google coś poleci.

Na pewno mogę Wam od razu odradzić firmę Traducta SA z grupy Optilingua. Umiejętność czytania ze zrozumieniem i analizy treści wśród osób na frontlinii jest porażająca, więc już ten pierwszy kontakt zraził mnie do tej firmy. Skoro nie potrafią zrozumieć prostego maila, który zrozumiało pozostałe 7 firm i zadają Ci pytania do rzeczy, które już zostały napisane, to jakiej jakości tłumaczenie dostarczą? Nawet jeśli jest to wina jakiegośtam salesmana i tłumaczenie byłoby ok, to nie będę wspierać swoimi pieniędzmi firmy, która zatrudnia jełopów albo zatrudnia ludzi na tak beznadziejnych warunkach, że nie może znaleźć kompetentnych.

Myślicie, że Polaków w Szwajcarii jak psów, to i tłumacze się znajdą? Otóż nie sądzę. Z racji, że jak już coś robię, to robię to dobrze, to sprawdziłam też informacje w stowarzyszeniu/związku tłumaczy przysięgłych w Szwajcarii.  

Nie ma ani jednego tłumacza przysięgłego z języka polskiego na język angielski w Szwajcarii. Jednocześnie bardzo trudno jest tu wyrobić odpowiednie uprawnienia.


To jak to jest możliwe, że można sobie tak przebierać w firmach? I dlaczego wiele firm "szwajcarskich" oferuje dziesiątki języków?

Domyślam się, że outsourcing. Dobra i sprytna firma zapewne należy po prostu do międzynarodowej sieci tłumaczy przysięgłych, zleca moje tłumaczenie w Polsce, a podpisuje się na oryginale swoją licencją i zgarnia swoją marżę za tusz do pieczątki ;). Teraz szkopuł tkwi w tym, kto zakombinuje tak, że policzy sobie jak by robił to tłumaczenie osobiście w CH i po szwajcarskiej stawce (ale nie płacąc Polakom-chińczykom ani grosza więcej), a kto będzie tak miły, że nie poleci sobie w kule :).

Trochę jak w tym żarcie o Polaku, Niemcu i Szwajcarze u św. Piotra.
Polak, Niemiec i Szwajcar trafiają do nieba, ale św. Piotr mówi:
- Kochani, chętnie bym Was wpuścił, ale brama się popsuła. Który z Was będzie tak uczynny i ją naprawi?
Polak mówi: Ja naprawię, za 50 euro.
Niemiec mówi: Ja naprawię, za 200 euro.
Szwajcar mówi: Ja naprawię, za 1000 euro.
Zdziwiony Piotr pyta Szwajcara: Szwajcarze, dlaczego tak drogo?
Sz: Bo 200 dla Niemca, 50 dla Polaka, a reszta dla mnie.

A jakie są Wasze doświadczenia z tłumaczeniami w Szwajcarii?