Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jazda konna. Pokaż wszystkie posty

Jak pracować nad galopem?

/ source: https://www.pinterest.fr/pin/541487555171332676/
Twój koń czterotaktuje? Boisz się galopować? Koń traci równowagę? Wpada łopatką / kładzie się w zakrętach? Pędzi? Uwala się na wędzidle? Masz wrażenie, że "zabrnąłeś w kozi róg" i nie możesz pójść dalej do przodu? A może po prostu potrzebujesz inspiracji do samodzielnych jazd? W tym artykule nie będę się skupiać na oczywistych oczywistościach, czyli bezwzględnej potrzebie prawidłowego dosiadu - usiądź w siodło i czytaj dalej ;), czyli tips & tricks do pracy z koniem.

Już na wstępie muszę wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem ekspertem w sumie w żadnej dyscyplinie jeździeckiej. Nigdy nie miałam wystarczających środków żeby ten sport sensownie uprawiać i jak tylko osiągnęłam poziom ogarniętego podróżnika, aby zarobić na jazdy czy treningi - dostawałam do jazdy "trudne" lub młode konie, bądź pomagałam swoim instruktorom i trenerom w prowadzeniu jazd. Przewinęłam się przez różne stajnie, dzierżawy, luzakowanie, nawet zdecydowałam się na zdobycie doświadczenia zagranicznego - gdzie także miałam do czynienia głównie z końmi do zajeżdżenia i młodymi. Swojego konia też nie wybrałam do końca świadomie (gdybym wiedziała to co wiem dziś) i posiadłam zwierzę praktycznie surowe i nieidealne, mimo to o wielkim sercu i niemałym potencjale. Wiele z mojego rozwoju jeździeckiego musiałam bazować na wszystkim co dało się przeczytać, obejrzeć i sprawdzić samodzielnie w praktyce. (Choć między bogiem a prawdą, umiejętność samodzielnego wyczucia, intuicji i zastosowania wiedzy w praktyce jest jednym z ważniejszych aspektów jeździectwa i 100% jazd z trenerem nie daje nam gwarancji sukcesu. Ja jeżdżąc z trenerem się gubię i spinam, a niektórzy mają tak bez trenera ;) . Niemniej odpowiedni trener to katalizator rozwoju, czyli pozwala szybciej dojść do pożądanych efektów i pokazać nam to, co tym efektem być powinno, tak aby unaocznić nam cel pracy.)

Przygoda z moim zwierzem była dość koślawa, ponieważ wyszły nam już od momentu zajeżdżenia różne problemy zdrowotne i bardziej lub mniej udane próby konsultacji z różnymi trenerami. Ze względu na to musiałam się nauczyć także brać pod uwagę jego szczególne potrzeby i możliwości. Ze względu też na to i może też na moją mentalność jeździecką najbardziej pasowały mi treningi z WKKW-istami. Jazdy z ujeżdżeniowcami kończyły się na absolutnej frustracji i blokadzie konia (rudy, elektryczny, silny i nadambitny charrakter ;) - np. stawanie dęba zamiast stój), a skoczkowie nie mieli za dużo do powiedzenia na temat ujeżdżenia...

Wracając do meritum, jednym z naszych największych problemów był galop i dochodząc w końcu do wstępnie satysfakcjonującego jego poziomu, chciałabym się podzielić moimi przemyśleniami na temat najbardziej uniwersalnego i elementarnie kompleksowego sposobu pracy nad tym chodem.

Nie mamy niestety nic wspólnego z galopem ze zdjęcia powyżej, choć użyłam go, bo jest to moje ulubione zdjęcie "z internetów", dobitnie (nawet dla laików) prezentujące uphill. Marzy mi się aby któregoś dnia taki galop osiągnąć z tym konkretnym zwierzem, choć z dużym prawdopodobieństwem pozostanie to w strefie marzeń. Najważniejsze jest aby wyraźnie wiedzieć do czego się dąży.

Poniżej krok po kroku omówię najważniejsze elementy pracy nad galopem, które mogą Tobie pomóc zmienić zwierzaka z jazdy na jazdę. Rozwiną jego równowagę, posłuszeństwo, gibkość i miękkość (pod warunkiem przynajmniej w miarę poprawnego wykonania; nieprawidłowe doprowadzi do skutków odwrotnych) - jednym słowem pora by galop był przyjemnością, a nie walką o przetrwanie między koniem a jeźdźcem, a tak to bardzo często wygląda.

1. Galopuj do przodu!

Nic nie zrobisz z galopem... którego nie ma. Koń musi żywo i chętnie galopować, jakkolwiek, ale musi mieć tzw. dążność naprzód.

Buń był przypadkiem konia, wcale nie rzadkim, który pod jeźdźcem stęp miał bardzo leniwy (na szczęście obszerny), kłus pędzący, a galop... nie istniał. Upchnięcie go do galopu, 3 foule i gasł. Chody czterotaktowe są chodami trudniejszymi od dwutaktowego kłusa, więc kłus de facto jest najłatwiejszym chodem i dla konia i do pracy. Szczególnie konie młode, bez równowagi, albo nie będą w stanie ani się pchnąć ani ogarnąć swoich kłączy, albo tracąc równowagę będą "uciekać", "pędzić", "potykać się".

W efekcie pierwsze pół roku spędziliśmy dosłownie w terenie.

Pracując przy młodziakach także, jak tylko zaakceptowały sprzęt i jeźdźca - tereny i tor.

Na tym etapie nie interesuje nas ustawienie, "kadencja", nawet gimnastyka niekoniecznie - JAZDA DO PRZODU, ŻYWO! 

Rada nr 1: tereny, tor, otwarta przestrzeń - przede wszystkim jazda do przodu.

Boisz się, że Cię poniesie? No cóż, zdecydowana większość koni leniwych i/lub bez równowagi nie ponosi - nie mają do tego siły ani chęci. Raczej będziesz potrzebował "szybkiego, doświadczonego kolegi", który narzuci odpowiednie tempo. Mój w pierwszych samodzielnych terenach w reakcji na łydkę do kłusa lub galopu się... cofał. Dopiero rozbujało go ściganie się po łąkach, jak raz złapał wiatr w grzywę tak od tamtej pory w końcu jest koniem do przodu. Klepki znalazły swoje końskie miejsce :).

Masz doświadczonego konia, który nie idzie do przodu? A zagalopuj i rzuć, dosłownie RZUĆ wodze i zobacz co się dzieje. Żyjesz? No to najpierw odblokuj swoją głowę takimi właśnie luźnymi galopami bez oczekiwań. A może koń nie galopuje i przy tym jest ciężki na ręku? Jak rzucisz wodze takiej taczce betonu, to ... przestanie galopować, bo łapie równowagę na Twoich rękach! To Ty go cały czas blokujesz. Rada jw.

Polecam fragment 3:16-3:26


2. Reakcja na pomoce.

Kolejny etap lub problem to brak reakcji na pomoce.
Prawidłowa jazda, to jazda, która nie wymaga od nas nadludzkiego wysiłku. Im mniej się męczymy jeżdżąc, tym lepiej nasz koń reaguje na to, co od niego chcemy i tym więcej możemy z nim zrobić. Jeśli po dwóch kółkach galopu nie masz już siły, jeśli na myśl o zrobieniu czegoś więcej niż galopowaniu na wprost zgrzytają Ci zęby z wysiłku - tak nie może być.

Koń musi dynamicznie reagować na dosiad i lekką łydkę. Aby to osiągnąć trzeba zacząć bądź wrócić do wymagania wyłącznie podstawowych, prawidłowych reakcji na pomoce. Przejścia, przejścia, przejścia.

Mniej więcej od 5:00 :

Tak samo jak wymagasz (jw.) reakcji na pomoce do przodu, tak samo wymagaj reakcji na pomoce wstrzymujące. Najpierw wykonaj delikatny sygnał, przy braku reakcji wykonaj dynamiczny aż do osiągnięcia zamierzonego efektu i odpuść, pochwal konia. Stopniowo koń powinien być coraz delikatniejszy w reakcji jeśli nie zapomnimy, że zanim wzmocnimy sygnał, najpierw wymagamy reakcji na delikatny. Konie dla których jest to nowość, które nie są z natury elektryczne, będą potrzebowały przypomnienia bardzo często, możliwe że stanie się to treścią wielu kolejnych treningów, a każdy późniejszy będzie musiał się od takiego przypomnienia o pomocach zaczynać. Nawet konie na wysokim poziomie potrzebują od czasu do czasu przypomnienia o reakcji na pomoce.

Pamiętaj - nie ma czegoś takiego jak pompowanie konia, ciągłe stukanie łydką. Koń "raz uruchomiony" sygnałem ma się poruszać samodzielnie, zamknięty na pomocach, ale bez naszej ciągłej aktywności. Nie możesz biegać za konia siedząc mu na grzbiecie, chyba że się zamienicie ;).

To samo dotyczy pomocy wstrzymujących - nie możesz ciągle wisieć na wodzach oczekując ciągłego hamowania. Spróbuj w takim razie jeździć samochodem na ręcznym hamulcu ;). Jeśli czujesz, że koń nie reaguje na półparady bądź parady - rób przejścia do bólu, do skutku i nie raz na cały plac, tylko nawet kilka razy na jednej ścianie. Na początku nie muszą być "piękne" - oczekuj przede wszystkim reakcji. Jak już będziesz mieć reakcję, to resztę bardzo szybko doszlifujesz. Jeśli masz konia wyjątkowo opornego na pomoce wstrzymujące, a do takich zalicza się między innymi i mój - huśtawka. Np.: stęp-stój-> dobra reakcja, znowu stęp -> zła reakcja, cofnięcie i stęp; kłus-stój -> dobra reakcja, kłus -> zła reakcja, cofnięcie i kłus; galop-stój/stęp -> dobra reakcja -> galop lub długa wodza -> zła reakcja, cofnięcie i galop. Dla mojego konia stanie w miejscu i cofanie to rodzaj "kary", bo woli pozostawać w ruchu, więc najlepsza nagroda dla niego, to ruch naprzód na luźnej wodzy. Za każdym razem oczekuj coraz delikatniejszych reakcji, a żeby koń delikatnie reagował - ty musisz delikatnie działać.

Jak już masz dobre reakcje na pełne przejścia, zacznij półparady. Polecam filmik poniżej.


Koń idący do przodu i dobrze reagujący na pomoce to już naprawdę duża porcja sukcesu. Taki galop jest pod kontrolą, dzięki przejściom rozwija u konia równowagę, zaangażowanie końskiego zadu i pleców. Dzięki dobrze przepracowanym tym dwóm punktom koń może zaproponować nawet początki zebrania.
 
3. Miękkość.

Ok, koń już super idzie do przodu, jesteśmy w stanie go wydłużyć, skrócić, przejść do kłusa, stępa albo i zatrzymać z tego naszego galopu. Wydawałoby się, że cóż można chcieć więcej? No cóż, na pewno gdzieś tam po drodze realizowania wyżej wymienionych punktów zdarzyły się i koła i zakręty, ale pewnie nie były idealne, nie? Im mniejsze koło, tym bardziej koń się kładł w zakręcie, albo wpadał łopatką i tracił równowagę, usztywniał. Albo tak długo jeździliście po całym placu, że nie reaguje zbyt dziarsko na próbę jakiegokolwiek innego manewru niż jazda na wprost?

Skoro mamy dążność na przód i reakcję na pomoce, pora na uelastycznienie i zmiękczenie konia, co też wpłynie potem na możliwość ustawienia i zebrania w tym "nieszczęsnym" galopie.

Praca nad galopem zaczyna się już w stępie. Jeśli w niższych chodach jesteś w stanie poprawnie zrealizować woltę, łopatkę, zad do wewnątrz - wprowadź to w galopie pamiętając, że koń ma się zgiąć w żebrach, a nie w szyi. Ponadto, im delikatniej koń reaguje w niższych chodach na pomoce do ww. ćwiczeń tym delikatniej będzie na nie reagował w galopie.

"Pilates w galopie".
Dzięki uelastycznieniu bocznemu konia, będzie nam się dużo przyjemniej jeździło na wprost (koń będzie ćwiczył mięśnie, które ułatwią mu później wyprostowanie, a dzięki większemu zaangażowaniu zadu i pleców oraz większemu rozluźnieniu będzie bardziej miękko nosił) i lżej manewrowało w galopie. Masz problem z wyjechaniem narożnika w galopie? Koń się usztywnia i przyspiesza? Zmienia nogę, krzyżuje? Spróbuj wjechać w zakręt łopatką. Długo moim złudnym panaceum na problemy w zakrętach było skracanie konia, w efekcie traciliśmy rytm, dynamikę, jazda nie była równa, płynna. Łopatka nie tylko pozwoliła nam wypracować zgięcia w zakrętach, ale też spowodowała, że koń jeszcze bardziej podstawił zad i zrobił się bardziej miękki w pysku.





4. Różnorodność.

Nie rób codziennie tych samych ćwiczeń. Mój koń robiąc codziennie to samo frustruje się i nudzi i zaczyna zgadywać zamiast słuchać.

Jeśli jednego dnia stawiałeś wysokie wymagania i miałeś dość ciężki trening, następnego dnia najlepiej będzie pojechać na luzie w teren albo zrobić sobie lekką lonżę. Jeśli ciągle depczecie kapustę - zróbcie sobie dzień "zabawy z drągami", galopy kondycyjne lub mini przeszkody do skakania. Nawet jeśli nie umiesz skakać, potraktuj to dla siebie i dla konia jako zabawę (każda krowa skoczy te 50cm, c'mon).

Przy tych wszystkich naszych wysiłkach treningowych nie zapominajmy, że to ma być przede wszystkim fun :).

/

Zasady poruszania się po ujeżdżalni po szwajcarsku...

/pexels
Moje spostrzeżenie może być na razie niemiarodajne, bo nie ruszyłam się poza swój pensjonat na razie, ale na pewno ciekawe.

W jeździeckim świecie podstawy poruszania się po placu do jazdy, gdy jest więcej koni, są następujące:
- mijamy się lewą ręką (ruch prawostronny)
- wyższy chód ma pierwszeństwo (czyli kłusujący ustępuje galopującemu, a stęp z zasady na drugim śladzie)
- jeździec na pierwszym śladzie/jadący na wprost przed jeźdźcem wykonującym figurę
+ wchodząc na halę trzeba o tym fakcie uprzedzić aby jeźdźcy na płochliwych koniach mogli się przygotować na ewentualne atrakcje

W Polsce też normalnym jest, że każdy jeździec łamiący te zasady zostanie srogo zrugany i dogłębnie wyedukowany o "mojszej racji" bardziej ogarniętych lub bardziej kłótliwych jeźdźców.
Jedynym odstępstwem od tych zasad jest sytuacja, w której wśród jeżdżących jest ewidentnie słabszy jeździec, słabiej panujący nad swoim wierzchowcem, i wtedy się mu ustępuje, po prostu.

Zasady poruszania się na placu w Szwajcarii?

Eeeee... istnieją?

Nie wiem na ile to wpływ francuskiego luzu, a na ile faktu, że w obecnej stajni mam raczej dobrych jeźdźców, ale:
- na prośbę o wytłumaczenie mi tutejszych zasad/regulaminu stajni rozkładają ręce (może są dla nich tak oczywiste, że aż nieświadome)
- ani razu nie miałam kolizyjnej lub konfliktowej sytuacji, a ruch na placu przebiega płynnie
- zasady ręki i chodów prawie w ogóle nie mają znaczenia
- nikt nie uprzedza o zamiarze wejścia na halę, nikt nie pilnuje psów, nikt nie narzeka na to, że tuż koło placu potrafią się dziać dziwne, nagłe, hałaśliwe, przeszkadzające teoretycznie treningowi sytuacje (tuż za drzwiami jest warsztat przyczep).

To są jakieś zasady?
Jedyna logika jaka rządzi tym, co się dzieje w stajni to ... zdrowy rozsądek.

Na hali mijamy się tak jakie mamy możliwości - komu będzie wygodniej, szybciej.

Hałas różnych maszyn, spawarek, czy rozsuwanych drzwi do hali też jest normalnym zjawiskiem, a konie mają się do niego przyzwyczaić. Jak wyjedziesz na zawody będzie gorzej. Jeździec jak nad koniem nie panuje, to niech się weźmie za lekcje jazdy konnej i odda niepokornego wierzchowca komuś, kto sobie z nim poradzi, w trening.

Kropka, po żołniersku.

Jedyną nieprzyjemną sytuację miałam, gdy na hali była osoba bawiąca się w naturals i sznurki mimo ogólnego zakazu lonżowania na placach (no niby nie lonżuje, ale...). Bardzo ją lubię, bo jest sympatyczna, ludzka, pomocna, ale niestety ... nieświadomie przeszkadzająca, choć stara się nie. Ona + sznurki + koń tworzą zestaw zajmujący przestrzeń 3 koni w zastępie, a na hali dodatkowo są rozstawione przeszkody... (Co robi z koniem? Absolutnie nie mam pojęcia. Coś, co dla klasyka wygląda jak jakiś totalny bezsens, ale każdy lubi, to co lubi, skoro ma z tego przyjemność...)
Możecie sobie wyobrazić jak trudno się wtedy manewruje, szczególnie z koniem, który ze względu na oblodzenie nie wychodzi na padok (jak i większość) i para bucha mu uszami. Mimo że pierwsza wjechałam na linię prostą, to z krótkiej ściany z naprzeciwka wjechała mi druga galopująca osoba. Niby z pierwszeństwem, ale skoro obowiązuje logika i ja prawie cwałuję, to zanim wjechała na tę ścianę, to mogła się rozejrzeć i zobaczyć, że nawet jak bym chciała, to nie miałabym jej gdzie zjechać, bo mijam "sznurki" i jedzie na elegancką czołówkę xD. Nic to, moje konisko na szczęście głupie nie jest, a i zwrotność w awaryjnych sytuacjach ma dobrą, więc jakimś bliżej nieokreślonym półpiruetem wybrnęliśmy z sytuacji xD.

Jeździcie za granicą? Jakie różnice między polskimi zwyczajami zasad a zagranicznymi widzicie?