Pokazywanie postów oznaczonych etykietą potylica. Pokaż wszystkie posty

Zanim ocenisz konia - dlaczego mój nie ma ruchu?

/
Nie ukrywam, sporo wiedzy i inspiracji czerpię z bloga quantanamera.com i dzięki właśnie jednej z takich inspiracji i usystematyzowaniu obrazkowym wiedzy, wyjaśnię wielu potencjalnym krytykom i innym ciekawskim, dlaczego mój koń "nie ma ruchu", jakie trudności treningowe z racji jego natury napotykamy i na co warto zwrócić uwagę zanim przejdziemy do oceny konia. Innym pomoże to zebrać podstawową wiedzę exterierową w jednym miejscu.

/edit: z racji, że pomyliłam się w kwestii kłębu, wprowadziłam poprawkę w tekście i zachęcam do zapoznania się z materiałem źródłowym/

1. Grzbiet

Zdjęcie główne w tym poście to zdjęcie sprzedażowe mojego obecnego gluta. Niewiele się zmieniło od tamtej pory, trochę podniósł się przodem (dorósł do zadu), ale nadal jest on lekko przebudowany, co bardzo utrudnia mu posadzenie się na zadzie, a w efekcie samoniesienie i równowagę pod jeźdźcem (na co składają się też kolejne wymienione tu elementy).

Na zdjęciu widzimy tajemnicze prostokąciki - otóż koń "idealny" powinien dzielić się na 3 równe części od klatki do końca /edit: najwyższego miejsca/ kłębu, zza kłębu do końca odcinka lędźwiowego i zza lędźwi do rzepa ogonowego. W ujeżdżeniu ponoć nawet mile widzianym jest, jeśli odcinek grzbietowy jest delikatnie dłuższy od pozostałych (przy czym nie powinien być też za długi). W skokach nie ma to "ogromnego znaczenia", ale konie jak ten na obrazku mają spore problemy z rozluźnieniem, co może wpływać na kontuzje, ich i twój dyskomfort, kissing spines, prawidłowe niesienie się itd.

Więcej o proporcjach grzbietu przeczytasz tu: quanta o grzbiecie

2. Łopatka
 
/

Łopatkę mamy poprawnie skątowaną, zgodnie z artykułem o łopatce z ww. źródła, mimo to kość ramienna jest ciut krótka, a sama łopatka dość stroma w swoim osadzeniu - celuje w przednią część kłębu, co między innymi powoduje, że koń ma mniejszą zdolność podnoszenia nóg, jego chód może być bardziej kanciasty (w tym też niewygodny), ale za to ujawnia możliwe predyspozycje skokowe.

Punkt obrotu łopatki jest na szczęście powyżej stawu biodrowego, choć mógłby być wyżej, bo w obecnym ustawieniu tylko definiuje możliwość zebrania tego konia jako nie niemożliwą, ale nadal trudną.

Cytuję artykuł predyspozycje wierzchowe ww. autorki:
O ile w przypadku niezbyt udanej linii grzbietu możemy starać się poprawić konia ćwiczeniami i pracą, to w przypadku konia, który ma punkt obrotu łopatki niżej, niż staw biodrowy nigdy nie uzyskamy poprawnego zebrania, samoniesienia i wszystkiego tego, co funkcjonuje pod pojęciem uphill. Absolutne minimum dla konia, który ma pracować pod siodłem to punkt obrotu łopatki oraz staw biodrowy na tej samej wysokości!
3. Szyja

Na tym zdjęciu nasza szyja wygląda na całkiem długaśną, niemniej w bardziej poprawnym zootechnicznie ujęciu uznalibyśmy po prostu, że jest proporcjonalna do reszty ciała, a w kontekście wrażenia ogólnego konia, to nawet że jest trochę krótka (choć jest akurat). Szyja powinna stanowić 1/3 długości całego konia, i tę proporcję osiągamy. Dzięki proporcjonalnej i elastycznej szyi nadrabiamy sporo równowagi i obszerności wykroku, bo o ile podnoszenie nóg nie jest naszą domeną, o tyle obszerność jak najbardziej i mamy bardzo efektowne np. dodania w kłusie albo kryjący dużo terenu stęp. Niestety nasza obszerność w galopie często kończy się galopowaniem jak zrolowany jamnik, a skrócenia czy przejścia w celu posadzeniu na zadzie tego jamnika są bardzo dla niego trudne i usztywniające w czym nie pomaga moja niezbyt sympatyczna ręka. Niemniej koń swobodnie rusza się jeszcze gorzej niż pode mną, więc nie jest aż tak ze mną źle... Efekt końcowy stety niestety jest taki, że koń siedzi na zadzie "jak valegro", ma szybki tył i wolny przód, jest całkiem głęboko pod kłodą na wyraźnie zgiętych w stawach skokowych nogach, ma uniesiony przód, ale... "przestaje ruszać nogami" - porusza się na sztywnych tyczkach w bardzo krótkim wykroku co pokazuje, że energia z tego pięknie podstawionego zadu nie przechodzi przez plecy... 😓 jeszcze sporo pracy przed nami.

Tu ulubione ustawienie Bunia - wszystko pracuje (zad, plecy, szyja, pysk) poza przednimi nogami...
/
A tu maksymalne możliwe do uzyskania obecnie skrócenie i osadzenie na zadzie, w którym blokują nam się plecy niestety. Mimo to można zauważyć, że te potencjalnie sztywne przednie giczki w sumie po prostu dość swobodnie sobie zwisają i brakuje im "jedynie" dynamiki. Niestety prawie niemożliwym jest posadzenie tego konia na zadzie bez wysokiego ustawienia go, które jest dla niego bardzo trudne z racji budowy, w związku z czym pozwalam mu wyjść pyskiem przed pion ułatwiając trochę to syzyfowe zadanie. Ponadto, wielu powiedziałoby - wyjedź go do przodu - oczywiście staram się to zrobić, ale wtedy wracamy do punktu wyjścia, czyli jamnika... Momenty uphillu to może czasem od dzwona ze dwie foule na cały trening... Cały trening w ramach galopu skupia się na tysiącach przejść, skróceń i wydłużeń, a zaczyna już w stępie. Najlepiej wychodzą nam zagalopowania i galopy rozpoczęte z zebranego acz swobodnego i rozluźnionego stępa. Zagalopowania z jego najlepszego chodu - kłusa - są "paradoksalnie" sztywne. Pamiętajcie, że stęp jest bardziej podobny do galopu niż kłus i to dlatego po uzyskaniu pożądanego stępa galop jest łatwiejszy.
/

/

/


Wracając do technikaliów exterieru i kontynuując ocenę podług artykułu o szyi: mamy prostą (co jest plusem) i lekko nisko osadzoną (co jest minusem) szyję, do tego lekko masywną ("ogierowatowatą" - ogierowatą byłoby przesadnym słowem). Efekt jest taki, że nisko osadzona szyja "równoważy konia w dół". Trudno jest mu podnieść przód i wymaga ku temu nieustannego wsparcia. Pomaga nam to w ćwiczeniu rozciągania i rozluźniania przykrótkiego grzbietu, bo w low deep round odnajduje się prawie fantastycznie w porównaniu z innymi ustawieniami, niemniej trzeba bardzo pilnować, żeby nie wyjechał zadem do tyłu, bo dość łatwo uzyskać w ten sposób z takim koniem efekt pchanej taczki, który nic nie wnosi do rozwoju psycho-fizycznego konia i przeciąża przednie stawy i ścięgna.


/
Ogierowatość szyi za to zabiera nam troszkę miejsca na jej ćwiczenie. Im mniej owa szyja jest delikatna, tym trudniej ją wyćwiczyć, ponieważ koń nie mając miejsca na jej uelastycznienie ze względu na przebudowanie masą, czuje dyskomfort w ćwiczeniach. Na szczęście szyja, to na tyle wdzięczna część konia, że da się ją często łatwiej wyćwiczyć nić inne partie konia. Niemniej jej ewidentne wady mogą stawiać pod znakiem zapytania jakąkolwiek przydatność wierzchową konia.

Powiecie - "ale to nie ma być champion, tylko mój koniś", no dobrze, ale co to za przyjemność dla Ciebie i dla tego konisia, jeżdżąc w sztywny i niewygodny sposób?

4. Potylica


A co nam powie o koniu miejsce, w którym szyja się kończy? Chyba wielu jeźdźców w ogóle nie zwraca na nie uwagi, a paradoksalnie to potylica może mieć kluczowy wpływ na pracę konia na wędzidle i kontakcie.

O poprawnej potylicy przeczytacie TU, a o poprawnym noszeniu głowy TU.


/

/


Nasza potylica jest poprawna, za to brakuje nam trochę miejsca za ganaszami (mi za to brakuje dobrego zdjęcia, aby to pokazać). W efekcie koń, który miałby zdecydowanie za mało miejsca za ganaszami, nie jest w stanie poprawnie przyjąć wędzidła, ze względu na ściśnięte ślinianki. W efekcie wędzidło w "suchym pysku" sprawia dyskomfort. Ponadto praca w ustawieniu byłaby dla niego trudnością.

Wszyscy mnie pytają po jeździe co robię, że moje konisko jest spienione jak szampan, a niektórzy krytykują za rzekome "przeganaszowanie" - owe konisko przy dobrej aktywizacji zadu samo proponuje pionizację pyska, a przesadza, gdy straci równowagę i razem z tym pięknie ustawionym pyskiem "poleci" do przodu ;), no stara się chłopak, nie krytykujcie go tak ;). Co do piany - najwyraźniej potylica mu to umożliwia, a memlać wędzidło lubi, co wcale nie znaczy, że zawsze na nim jest. Może właśnie moje ciągłe korygowanie wpływa na zmuszanie go do ciągłego memlania? Mam sokowirówkę, a nie konia ;).

U nas nie w samej potylicy jest problem, a w tym jak koń naturalnie nosi swój procesor. Konisko ma tendencję do noszenia głowy nierównolegle do łopatki, z reguły niżej i z bardziej wysuniętym nosem niż na poniższym zdjęciu po kontuzji. Zgodnie z artykułem quanty o noszeniu glowy, świadczyłoby to o trudnościach w ganaszowaniu się i przyjęciu wędzidła. O ile ganaszowanie ułatwia nam wyżej opisana szyja, o tyle z wędzidłem już nie jest różowo. Jest to nieustanna praca nad prawidłowym kontaktem (i poprawnością mojej ręki, co opór konia utrudnia). Koń idealny, z predyspozycjami do równego kontaktu, nosi głowę naturalnie równolegle do łopatek tworząc kąt prosty w potylicy, tak samo jak między łopatką, a kością ramienną.

/
5. Środek ciężkości konia

No i tutaj leżymy, gdyż nasz środek ciężkości wypada na kłębie, a nie w miejscu siodła, co także udowadnia nasze trudności w zrównoważeniu się.

/

No cóż, praca ujeżdżeniowa niestety nie jest naszym "konikiem", choć bardzo potrzebujemy jej także do pracy skokowej. Idealny koń ujeżdżeniowy pod względem eksterieru nie będzie już idealnym koniem do skoków. W skokach dobrze sprawdzają się konie kompaktowe, zwarte w swojej budowie i o dobrze skątowanych dźwigniach nóg, bioder. W skokach wysoko osadzona szyja może być zaletą w połączeniu z proporcjonalną budową. Mój koń nie ma idealnej budowy skoczka, choć pewne predyspozycje pod tym względem ujawnia. Nie jestem też specjalistą od eksterieru, a rzetelne źródła do oceny eksterieru skokowego dość trudno znaleźć (jak znajdę, to się podzielę). Pewnie dlatego, że nie jest to tak istotne jak w ujeżdżeniu. W skokach przede wszystkim liczy się charakter konia. Jego chęć do pracy, do skoków, waleczność, inteligencja, siła i samodzielne myślenie (+ generalnie dobra koordynacja ruchowa pomagająca ocenić odległość i wysokość przeszkód) - te cechy potrafią naprawdę nadrobić wszelkie nieprawidłowości budowy i są prawie w równym stopniu dziedziczne. Idealny skoczek, nie musi być idealnym ujeżdżeniowcem, potrzebuje "jedynie" dobrych podstaw, o których pisałam TU.

W skokach dość ważny jest dobry baskil, praca zadu, grzbietu i nóg w skoku, niemniej istnieją konie uparcie skaczące z odwróconym grzbietem i/lub zwisającym podwoziem, a nadal będących geniuszami w swojej kategorii, skaczącymi na nieboskie wysokości z gazelą zwrotnością. Uwaga! Uważajcie na konie nie składające tylnych nóg, bo może to świadczyć o szpacie lub poważnych problemach z grzbietem i biodrami.

Pod względem baskilu też moje konisko się nie popisuje, bo skacze świetnie, ale o baskilu na miarę championa przypomina sobie dopiero gdy przeszkoda stanowi dla niego wyzwanie ;), czyli jest wysoka lub straszna. Za to jego budowa z tendencją do przewalania się na przód utrudnia nam zeskok i szeregi, ponieważ po skoku nie mogę mu dać za dużo swobody, aby nie stracił równowagi, ergo - muszę go krótko trzymać na wodzach, co może stanowić dla niego dyskomfort. W przeciwnym razie, "wpada" w kolejne przeszkody w stylu wyżej już wspomnianego jamnika, a sam skok jest płaski, często z daleka (bo ma wtedy problem żeby się skrócić i dojechać do przeszkody), choć na szczęście w większości przypadków skuteczny. I de facto przede wszystkim o tę skuteczność w skokach chodzi wraz z niekrzywdzeniem zwierzęcia.

Niezależnie od tego, czy już macie swojego konia i szukacie odpowiedzi na pytania rodzące się z Waszych wyzwań, czy szukacie konia do kupna czy po prostu interesuje Was ten temat lub chcecie wyostrzyć swoją wiedzę w konkurencji "loża szyderców" - mam nadzieję, że ten post pomógł Wam rozszerzyć bądź usystematyzować Waszą wiedzę.