Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usługi w Szwajcarii. Pokaż wszystkie posty

Kasy chorych w Szwajcarii - na co uważać - formalności i "profesjonalizm"

source: https://www.mamamia.com.au/awkward-facepalm-moments/

Tylko do końca września można dokonywać zmian w ubezpieczeniach "komplementarnych" (nieobowiązkowych), a do końca listopada w ubezpieczeniu bazowym (obowiązkowym).

1. Zmień swoją ofertę w sierpniu zachowując wszystkie terminy i sprytnie obniżając sobie składki mając większe pokrycie ewentualnych kosztów (mniejszy pakiet bazowy, ale większy komplementarny). 😎👌

2. Otrzymaj pod koniec października zaktualizowane polisy, w których w efekcie musisz płacić więcej niż przed zmianami. 😨 (podobno we wrześniu rządowo są publikowane nowe cenniki i dopiero wtedy ubezpieczyciele dostosowują swoje oferty do rządowych cenników)

3. Wydzwaniaj i pisz do swojej kasy, że się nie zgadzasz i prosisz o kontrofertę - otrzymaj kontrofertę w formie "potwarzu" - droższą bądź niewiele tańszą, a dużo bardziej okrojoną. 😱 😖
* pomijając że Twój ubezpieczyciel, mimo że chwali się z pracy w 4 językach, gadałby z Tobą wyłącznie po niemiecku; na prośbę o oddzwonienie nie oddzwania itd.
 
4. Znajdź na stronie swojej kasy chorych, że mają tańszy pakiet w zakresie, który Cię interesuje i delikatnie mówiąc zdenerwuj się na ich podejście do klienta (normalnie jak UPC w Warszawie, rżnąć na kasę lub odbębniać godziny olewając klienta...) 😵

5. Przestudiuj oferty wszystkich możliwych ubezpieczycieli (osobiście, bezpośrednio, a nie przez comparisa) i uciesz się, że polskie korzenie cwaniactwa nie idą w las - znalazłeś najtańszą ofertę ubezpieczenia bazowego na rynku pokrywającą więcej niż chciałeś i w renomowanej kasie, a nie firmie krzak. 🙌

6. Zdecyduj się terminowo zrezygnować z ubezpieczenia bazowego (z komplementarnego już nie możesz) - odeślij podpisane dokumenty na początku listopada do swojego nowego ubezpieczyciela pocztą, przesyłką rejestrowaną. 😏😌
* aby zrezygnować z dotychczasowego ubezpieczenia musisz odesłać do niego podpisane wypowiedzenie przez nowego ubezpieczyciela.

7. Czekaj ............................................................................................ Zero kontaktu.......................

8. Wydzwoń nowego ubezpieczyciela pod koniec listopada, żeby dowiedzieć się jaki jest status Twojej sprawy i dowiedz się, że żadne dokumenty do niego nie dotarły. 😠 (Trudnym jest przecież skontaktowanie się z nowym klientem i dopytanie jak nam coś nie gra?)

9. Z racji terminu - postaw wszystkich na głowie i wyrwij współubezpieczonych z pracy, bo trzeba na gwałt na nowo wypełnić i wysłać dokumenty - i to nie z Twojej winy, bo niby wszystkiego dopilnowałeś. 🏃

10. Wyślij dokumenty ponownie mailem i dowiedz się, że znowu żadne dokumenty do nich nie dotarły. 👊

11. Profilaktycznie wyślij rezygnację bez podpisu nowego ubezpieczyciela do obecnego - to jedyny mail, który dostanie i na który zareaguje Twój nowy ubezpieczyciel........

12. Zadzwoń i potwierdź czy w końcu maile przynajmniej dotarły, czekaj pół godziny na słuchawce co chwila słysząc, że nie ma, dopóki dopóty w końcu znajdą. Otrzymaj potwierdzenie, że wszystko jest w porządku i już wszystko mają i już nic nie trzeba robić. 💣

13. Otrzymaj telefon następnego dnia, że nie mają żadnych dokumentów poza mailem z rezygnacją i czy i kiedy i jak zrobiłam i odsyłałam ofertę............................................................................. 🙈🙉🙊😿

Neverending story.

Może będzie taniej, ale skoro mają taki bałagan, że gubią pocztę i maile, nie przekazują sobie informacji, to czy potem jak trzeba będzie skorzystać z tego ubezpieczenia, czy znowu nie będzie problemów? :/

O ile prawie całkowicie prywatny i obowiązkowy system opieki zdrowotnej w Szwajcarii wpływa na wysoką jakość usług medycznych, o tyle jego cieniem niestety są maksymalnie komercyjni ubezpieczyciele w pozycji siły, z którymi co roku trzeba toczyć "batalie" lub bulić ile zaśpiewają...


Jak kupić samochód w/z Szwajcarii?

/pexels
Jak już wspominałam - jeździłam złomem kupionym parę lat temu w PL i dobijając do terminu przerejestrowania samochodu i wymiany prawa jazdy musiałam podjąć zdecydowane kroki. Owe auto nie nadawało się do rejestracji w Szwajcarii (ze względu na przegląd techniczny i ewentualne koszty przywrócenia go do akceptowalnego tutaj stanu), bez samochodu da się tutaj żyć, ale że postanowiliśmy mieszkać na wsi i z racji dojazdów do kopytnego - byłoby to mocno uciążliwe. Ponadto ominął nas już jeden sezon na deskę (life happens) i chcieliśmy mieć możliwość odkrywania tutejszych stoków bez ograniczeń, do czego chevrari chyba po żadnym tuningu by się nie nadawało ;).
Na moje nieszczęście proces doinformowywania się i poszukiwania bolidu przypadł na najbardziej gorące miesiące, nic straconego - teraz mogłabym nawet informować Szwajcarów jak najrozsądniej podejść do tematu (przy czym nie roszczę sobie prawa do jedynej prawdy i na pewno są jakieś kwestie, które mi umknęły, tym bardziej że kocham samochody, ale się na nich nie znam). Ponadto zaznaczam, że swój "przewodnik dla zagubionych między Alpami" opieram głównie na informacjach dotyczących kantonu Vaud.

W poniższych punktach postaram się także zawrzeć przydatne informacje dla tych, którzy nie mieszkając w Szwajcarii, chcieliby kupić tu auto i sprowadzić je gdziebądź. Może perełki cenowe zdarzają się rzadko, ale jakościowo tutejsze auta używane mogą bić na głowę.

1. Określ cel posiadania auta (jeśli wiesz już czego chcesz - pomiń ten punkt).
Osobiście raczej nie jestem szczególnie przywiązana do żadnej marki ani modelu, choć moje serce już jakiś czas temu zostało podbite przez konkretny samochód. Wożąc swoje kopyta na zawody w PL i od stajni do stajni miałam już pewne preferencje mając możliwość przetestowania w ten sposób różnych marek i wariantów. Ponadto nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na nowe auto, bo to jak bardzo traci na wartości przez pierwsze lata jest dla mnie porażające, poza tym można kupić używane auto w wyższej wersji niż nowe, za mniejsze pieniądze. Nie o tym.

Ustal czego przede wszystkim szukasz, w jakim budżecie i konsekwentnie się tego trzymaj. Później będzie Ci łatwiej porównywać to, co znajdziesz, szybciej decydować (auta tutaj, szczególnie poniżej 20t CHF schodzą jak ciepłe bułeczki, więc trzeba się decydować od razu lub w ogóle) i przechodzić przez kolejne punkty tej listy.

Nie oszukujmy się, end of day nikt nie kupuje auta racjonalnie, zawsze przy każdym zakupie i decyzji jest końska porcja emocji, ale szczypta rozsądku jest bardzo ważna. Tego nie trzeba chyba tłumaczyć.

W związku z wieloma czynnikami prawnymi, tendencjami rynkowymi i naszymi pragnieniami (potrzebami tego nie nazwę, bo piramida Maslowa poszła się...) stworzyliśmy sobie prywatny ranking, w którym porównywaliśmy:
- cenę zakupu i możliwą cenę sprzedaży rok po roku posiadania (w razie utraty pracy, w razie nieprzewidzianych okoliczności, w razie gdyby jednak auto nas nie zadowalało itd.) - w celu wybrania auta, które uda się najłatwiej i najszybciej sprzedać najmniej tracąc na jego "wartości" - ewaluację samochodu można zrobić poprzez TCS bądź Eurotax, można też porównać ceny samochodów na Comparisie
- roczny koszt paliwa (spalanie)
- wysokość rocznego podatku - można go obliczyć tu: http://www.vd.ch/themes/mobilite/automobile/taxe-tarifs/taxe/voitures-ou-vehicules-de-lt-3500-kg/ - jest zależny od wagi i mocy samochodu; można uzyskać 75% zniżki mając poniżej 120g CO2 emisji bądź jeżdżąc na ekopaliwach;
- wysokość estymowanego ubezpieczenia rocznie - Comparis
- czy i na jak długo będzie miało gwarancję - o tym w kolejnych punktach
- inne klasyczne parametry: przebieg, rodzaj skrzyni biegów, rocznik, napęd, hak (w tym udźwig), wysokość (w tym zawieszenie), szerokość i długość (projektant płakał jak projektował parkingi we Francji; w Genewie czy Lozannie też bywa na żyletki), relingi (są czy nie), wielkość bagażnika, podgrzewanie siedzeń (starzeję się i w zimie potrafię załatwić sobie plecy wsiadając po sporcie do zamrożonego auta), klima, usb, start/stop (dla eko entuzjastów, może być też czy hybryda itp), widoczność, wygląd, itp.
* niektóre "komuny" - gminy - oferują dopłaty do samochodów elektrycznych, warto sprawdzić co oferuje ta, w której mieszkasz

2. Gdzie szukać auta?
Google zna odpowiedź na wszystkie nasze pytania, szczególnie jeśli znamy języki lokalne, niemniej komuś kto słabo się zna na samochodach i chce mieś spokojną głowę zdecydowanie polecam szukanie u dealerów lub w komisach.

W Polsce komisy nie cieszą się dobrą opinią, ale tutaj ich działalność jest regulowana prawnie, a standard rynkowy zobowiązuje je do udzielenia minimum rocznej gwarancji na sprzedawane pojazdy (mogą odmówić udzielenia gwarancji przy znaczącym przebiegu ze względu na obostrzenia firm ubezpieczeniowych z jakich sami korzystają w ramach ryzyka prowadzenia swojej działalności). Ponadto jeśli nie chcesz wszystkiego załatwiać samodzielnie, za niewielką dopłatą, rzędu 200-300chf załatwią za Ciebie wszelkie kwestie związane z przeglądem, rejestracją i oddadzą Ci umyte i zatankowane auto - gotowe do jazdy i nie wymagające żadnych dodatkowych formalności nawet przez kolejne kilka lat.

Tips&tricks: jeśli masz żyłkę łowcy możesz próbować szukać okazji - niezliczona liczba expatów czasem chce jak najszybciej pozbyć się samochodu z racji przeprowadzki; można też szukać firmy sprowadzającej perełki zza granicy za grubo mniejsze pieniądze niż ten sam samochód z rąk dealera.

Można też oczywiście trafić na szemrany komis czy szemranego dealera, więc warto zawsze sprawdzić opinie dotyczące danej firmy. Najlepszym wyznacznikiem jest tradycyjnie responsywność, komunikatywność i ogólne zachowanie osób oferujących danego kołowca.

3. Na co przede wszystkim zwrócić uwagę?
Jeśli chcesz mieć jak najwięcej z głowy i nie pali Cię portfel, przede wszystkim pytaj o ostatni przegląd i kompletność dokumentów. W idealnej sytuacji auto miało przegląd w przeciągu ostatniego roku i sprzedający gwarantuje Ci, że przed jego wydaniem załatwi Ci aktualny przegląd ponownie. Przy relatywnie młodych autach może on być ważny kolejne parę lat, więc co by się z autem nie stało - do następnego przeglądu nie musisz się martwić kosztami. Nie jaraj się autem, którego przegląd niedługo dobiega swojego terminu, może się okazać, że to jest właśnie powód sprzedaży. Możesz też pojechać sprawdzić auto w dowolnym punkcie TCS (najbardziej wiarygodne miejsce pod tym względem), jest to koszt rzędu 100chf.

Dlaczego przegląd jest taki ważny? W Szwajcarii, w przeciwieństwie do Polski, przeglądy są bardzo rygorystyczne, np.: trzeba nań pojechać z umytym silnikiem i niedopuszczalny jest nawet mikroskopijny przeciek. Ponadto, trochę jak w znanej reklamie AGD, testujący szarpią czym się da i patrzą czy nie odpada xD. Są też nieznane nam przepisy, jak np. taki mówiący o tym, że haki zamontowane na stałe są już nieakceptowane - można mieć hak, ale tylko składany. 

Zapytaj czy sprzedawca udziela gwarancji na pojazd. Każdy szanujący się komis i dealer, dopóki auto nie posiada dużego przebiegu (mniej więcej powyżej 150 000), udziela gwarancji.

Pamiętaj! Nie zarejestrujesz samochodu bez ubezpieczenia go i nie wyjedziesz nim od sprzedawcy. Tablice są stricte związane z właścicielem pojazdu - np. za nieopłacenie ubezpieczenia samochodu zostaną Ci zabrane i możesz używać tych samych dla wszystkich bądź kolejnych swoich samochodów.

4. Finansowanie.
Jeśli możesz kupić auto za gotówkę - super! Jeśli nie, zaczyna się zabawa...
Standardowo możesz starać się o leasing bądź kredyt. Stopy procentowe są tu dość niskie, więc żadna z tych opcji nie boli, ale!

Leasing  (+/-)
+ jeśli masz firmę, to możesz go wrzucić w koszty
+ w każdej chwili możesz "oddać auto" i jeśli nie straciło znacznie na wartości z Twojej winy - nie poniesiesz dodatkowych kosztów
- auto nie jest Twoje
- musisz przez cały okres leasingu wykupować pełne autocasco
- musisz serwisować w autoryzowanym serwisie
- masz limit kilometrów
- musisz uważać na opłaty początkowe (kaucje) i cenę wykupu, która może zaskoczyć w momencie gdy czas umowy dobiegnie końca
- najczęściej auto brane w leasing, wychodząc z niego, nie może mieć więcej niż 8 lat - ogranicza to wybór (i wiek) auta

Kredyt (+/-)
+ auto jest Twoje i robisz z nim co chcesz
+ możesz uzyskać niższe oprocentowanie faktyczne niż w leasingu
+ jako osoba prywatna - możesz odliczyć kredyt od podatku
+ możesz dopasować sobie wysokość rat i długość dowolnie
+ nie masz opłat początkowych
+/- możesz starać się o kredyt poza Szwajcarią, ALE: nie odliczysz go od podatku, masz ryzyko walutowe i nie wszędzie da się spłacić kredyt przed jego terminem nie ponosząc dodatkowych kosztów - Szwajcaria zgodnie z prawem gwarantuje prawo do zakończenia umowy kredytu i wcześniejszej spłaty i bardzo często z proporcjonalną wartością %, a bez dodatkowych kosztów
- żaden "normalny" vel "zwykły" bank nie udziela kredytów konsumenckich, są to raczej parabanki bądź firmy pożyczkowe - najniższe oprocentowanie oferuje Migros bank, za to aby je uzyskać musisz być minimum rok w Szwajcarii i mieć minimum permit B, a najlepiej C. Najbardziej elastyczny pod tym względem jest Cashgate bądź Cembra.

5. Czy warto kupować auto z Szwajcarii? Jak się do tego zabrać?
Jeśli mieszkasz gdzieś w Europie, ale urzekła Cię możliwość sprowadzenia sobie auta marzeń - zdecydowanie warto rozważyć zakup samochodu w Szwajcarii.
Tak jak już wspomniałam, auta używane, może nie zawsze specjalnie atrakcyjne cenowo, są zdecydowanie atrakcyjne swoją jakością i zadbaniem.
1. Na Szwajcarię są wypuszczane tylko modele w "wyższych" wersjach standardu. Szwajcarzy nie łaszą się na "tanioszkę" w niskim standardzie. Bardzo często też decydują się na indywidualne modyfikacje "seryjne".
2. Rygorystyczne przeglądy zmuszają do utrzymywania samochodu w nienagannym stanie.
3. Niewielkie państwo powoduje, że większość ma niewielki przebieg w stosunku do rocznika. Ponadto komunikacja miejska jest na tyle dobrze rozwinięta, a kierowcom na tyle utrudnia się życie, że najczęściej samochód służy do podjechania do pociągu bądź na zakupy, ewentualnie na drobną wycieczkę.
4. Prawo dotyczące poruszania się samochodem i zdobycia prawa jazdy powoduje, że samochody nie są katowane; limity na autostradach i wszędobylskie radary nie pozwalają też żyłować silnika (czego nie powiemy o np. Niemcach ;) ).
5. Szanujące się firmy nie pozwalają sobie na przekręty - nikt nie kręci przebiegu i nie naprawia auta na gumę do żucia, byle do sprzedaży.
6. Jeśli niekoniecznie zależy Ci na jak najtańszym aucie, a np. kolekcjonerskim lub wyjątkowej marce i wersji - zdecydowanie warto tutaj jej szukać. W wielu komisach, szczególnie tych "przydealerskich" jest zatrzęsienie maserati, dodge, jaguara, subaru i innych ciekawych okazów. Niemniej w Polsce za to będzie ciężko znaleźć dobry serwis dla takiego pojazdu...

Na co warto uważać: kupując auto w Szwajcarii kupuj tak jak byś miał je użytkować na tutejszym rynku (patrz punkty powyżej), a na pewno będzie Ci służyło latami gdziekolwiek je ze sobą zabierzesz. Uważaj na importerów oferujących auta z Szwajcarii - często są to handlarze ściągający z rynku samochody, które np. tutaj już przeglądu bez sporych inwestycji nie przejdą. Najlepiej zorganizować taki zakup samodzielnie.

Pamiętaj, że auta do 20 000 chf - około 80 000 pln schodzą bardzo szybko (czasem w kilka dni) - jeśli planujesz taki zakup, przyjedź osobiście i wróć nowym autem :). Na pewno nie zostaniesz z pustymi rękami.

Jakie jest Wasze doświadczenie z zakupem samochodu w Szwajcarii?

10 przykazań pracownika sektoru usług i sprzedaży w Szwajcarii

Reklama powyżej urzekła mnie bardzo mocnym insightem tego jak można zostać kurtuazyjnie acz wymownie potraktowanym w Szwajcarii przez sprzedawcę z niewybrednym mniemaniem o sobie. Poniżej znajdziecie dekalog, który zapewne jest biblią wszystkich kursów i szkoleń jakie owi ludzie przechodzą. Trochę śmieszne, za to bardzo prawdziwe...

1. Bądź świętą krową.

2. Unikaj kontaktu: nie pracuj, nie odpisuj i nie oddzwaniaj, gdy Twój klient Cię potrzebuje.

3. Przede wszystkim nie reaguj na prośby o przedstawienie oferty potencjalnemu klientowi zainteresowanemu Twoją firmą. To Ty masz się z nim skontaktować jak Ty będziesz chciał, a nie on.

4. Opieprzaj swojego klienta bądź potencjalnego klienta za nieprzestrzeganie szwajcarskich, niepisanych zasad.

5. Nie utrzymuj szwajcarskiego standardu usługi jeśli to obcokrajowiec.

6. Nie ucz się języków, a nawet jeśli jakieś znasz, to ich nie używaj.

7. Przytakuj na prośby klienta i ich nie realizuj.

8. Oceniaj na oko stan portfela Twojego klienta, nie obsługuj "biedaków" i przestań obsługiwać gdy próbuje negocjować.

9. Szanuj swój czas:
a) gdy coś ma zająć Ci raptem naście minut, powiedz klientowi, że zrobisz to najszybciej za tydzień;
b) gdy klient przyjeżdża na 15-30 minut przed zamknięciem - nie obsługuj, bo już idziesz do domu.

10. Wypieraj się współczesnej technologii i estetyki, bądź śmiertelnie poważny.


Ok, powyższa lista może być krzywdząca, ale niestety Szwajcaria z wysokiego standardu usług nie słynie dopóki nie wchodzą w grę grube portfele. A i te pewnie mogłyby się zdziwić. Rynek usług i sprzedaży tutaj, z polskiego punktu widzenia, to bareizm, niemniej równie często spotyka się absolutnie nieprofesjonalne podejście jak i to super profesjonalne, którego w Polsce ze świecą szukać. Ruletka. Dlatego też za każdym razem jak mam zamiar coś kupić, to porównuję kilka firm, a w pierwszej kolejności ich reaktywność i możliwość dogadania się. Oszczędzam sobie w ten sposób nerwów.

A jakie jest Wasze doświadczenie z sektorem usług i sprzedaży Szwajcarii?

Jak ubezpieczyć samochód w Szwajcarii i nie zwariować. Krok po kroku.

/pexels
Ogarnianie formalności za granicą może nas czasem doprowadzić do białej gorączki, szczególnie jeśli znajomość języka nam nie sprzyja. Poniżej mały przewodnik jak podejść do kwestii ubezpieczenia samochodu, żeby nie podpisywać "cyrografu z duszą na ramieniu".

1. Informacje ogólne.
1.1. Jacy ubezpieczyciele funkcjonują na szwajcarskim rynku?
Firmy zajmujące się ubezpieczeniami samochodowymi w kolejności alfabetycznej:
Zurich
Nie wykluczam, że lista nie wyczerpuje wszystkich możliwych ubezpieczycieli.

1.2. Jakie ubezpieczenie jest obowiązkowe?
Tylko OC.

1.3 Jak wygląda proces uzyskania ubezpieczenia i umowa na m.in. OC?
Uwaga! 
- Umowy z ubezpieczycielami w Szwajcarii podpisuje się na kilka lat. Średnio na 5, niemniej można negocjować długość umowy lub klauzulę o możliwości rozwiązania umowy.
- Umowę bez klauzuli rozwiązania umowy można rozwiązać w następujących przypadkach: po szkodzie, przeprowadzając się za granicę, sprzedając samochód, składając wypowiedzenie 3 miesiące przed datą końca umowy, po zmianie warunków ubezpieczenia/umowy przez ubezpieczyciela zgłaszając nań brak zgody jeśli nie były to zmiany narzucone przez prawo.
- Umowa z klauzulą możliwości jej rozwiązania z zasady jest podpisywana na dłuższy okres, ale można ją rozwiązać co roku bez podania przyczyny.
- Długość umowy nie jest uzależniona od oferty jaką wybierzemy, oferta też nie musi być taka sama co roku. Jeśli po roku stwierdzimy, że zamiast full casco wystarczy nam tylko OC - możemy takiej zmiany dokonać.
- Zanim otrzymamy pocztą umowę z ubezpieczycielem, musimy ustalić ofertę i wyrazić na nią akceptację. Po tej akceptacji ubezpieczyciel kontaktuje się z miejscem gdzie kupujemy samochód bądź wystawia nam bezpośrednio "atest ubezpieczeniowy" i ten atest służy nam do dokończenia rejestracji i dopuszczenia do ruchu samochodu.
- Prawdopodobnie nie istnieje samochód bez OC w ruchu drogowym w Szwajcarii (w Polsce jest to tylko teoria, bo weryfikację OC przeprowadza ewentualna kontrola policyjna lub... wypadek). W Szwajcarii nie dokończysz rejestracji samochodu bez ubezpieczenia, a gdy zapomnisz przedłużyć ubezpieczenie - przedłuży Ci się samo. Tracąc ubezpieczenie (np. poprzez wypowiedzenie ze strony ubezpieczyciela) tracisz prawo do użytkowania pojazdu dopóki nie otrzymasz nowego.
- Oferta jaką dostajesz od ubezpieczyciela to najczęściej oferta o najniższym progu zniżek. Po szkodzie tracisz zniżki, bez szkody możesz wskoczyć z gorszego progu na lepszy, ale z założenia podobno startujesz z poziomu największych zniżek. Niemniej w OWU (Conditions Generales) jest napisane, że za bezszkodową jazdę można uzyskać dodatkowe zniżki, ale wychodzi na to, że są to już indywidualnie negocjowane przypadki i nie dotyczą wszystkich pakietów ubezpieczeniowych.
- Każda umowa z ubezpieczycielem jest obarczona kosztem znaczka skarbowego (timbre federal) w wysokości 5% i innymi podatkami drogowymi. Cena ubezpieczenia często podawana jest netto, trzeba ją zsumować z pozycją "podatki".
- Płatność za ubezpieczenie, niezależnie od dnia podpisania umowy, ma datę na początku roku (w styczniu).


2. Jak wybrać ubezpieczenie?
2.1. NAJWAŻNIEJSZE: Zapewnij sobie komfort komunikacji. 

Skieruj zapytanie ofertowe bezpośrednio do kilku ubezpieczycieli, a nie przez agencje z ofertami różnych firm. W razie wypadku, to z ubezpieczycielem będziesz się musiał "użerać", a nie z agentem, który sprzedał Ci polisę, z której ma największe prowizje. Ponadto, bardzo często negocjując bezpośrednio z ubezpieczycielem masz szansę na atrakcyjniejszą ofertę oraz możesz zaobserwować jak obsługują klienta.


Obserwuj reakcje. Czas, ton, język. Ubezpieczyciel, który prawdopodobnie sprawnie rozwiąże Twoją sprawę to ten, który sprawnie się z Tobą skontaktuje, który wszystko wytłumaczy w zrozumiały sposób, który będzie się porozumiewał preferowanym przez Ciebie językiem.
Uwaga! O ile z urzędami i instytucjami oficjalnymi komunikacja mailowa odbywa się dość sprawnie, o tyle w sektorze usług RZADKO KTO odpisuje na maile. Wysyłając zapytanie ofertowe przez stronę www najczęściej dostaniesz dane placówki lub konsultanta, który powinien się z Tobą skontaktować, więc jeśli zależy Ci na czasie, to po prostu do niego zadzwoń, a potem obserwuj jego follow-up.


Negocjuj warunki oferty, zadawaj pytania. Może się okazać, że przedstawiciel czegoś nie uwzględnił, na czym mogłoby Ci zależeć.


2.2. Porównaj oferty uzyskane od ubezpieczycieli.
Najlepiej, gdy spełniają podobne lub te same warunki. Z racji, że jestem wzrokowcem najlepiej mi to wychodzi np. w tabelce w excellu. Przerzuć wszystkie istotne dane w tabelkę i zobacz fakty, bo czasami decydujemy emocjami.



Procent zniżki na ubezpieczeniu nie oznacza, że oferta jest tańsza/droższa od innej. Porównaj a) koszt oferty przy 100%, b) przy oferowanym, wyjściowym progu zniżek, c) na podstawie OWU - jak zmieni się zniżka po 1-2 szkodach (sinistre lub collision). Np. ubezpieczyciel, który zaproponował niższą ratę na OC miał 38% próg zniżki i po pierwszej szkodzie wskakuje się od razu na 50%. Drugi za to miał lekko droższą ratę przy 35% progu (czyli niby niższym) ale po pierwszej szkodzie wskakuje się na próg np. 44%, a nie 50.


Porównaj różnicę z składką na ochronę zniżek i faute grave i bez. Niezależnie, czy finalnie ją weźmiesz, czy nie.


Zastanów się czy chcesz samo OC, czy z CASCO partielle, czy z CASCO complete.
Osobiście zastanawiałam się przez chwilę nad wzięciem OC u innego ubezpieczyciela, a CASCO u innego, bo różnice na samym OC potrafią sięgać nawet 200chf!!! Niemniej uargumentowano mi, że:
- przy kolizji w Szwajcarii może się okazać, że nie jest się w 100% winnym wypadku, ale np. w 50, albo w 30 i przy rozdzielonych ubezpieczeniach może dojść do ogromnych komplikacji w skanalizowaniu roszczeń.
- oferta na oc+casco to oferta pakietowa i rozdzielając je ma się wyższą składkę.
Nie chciało mi się już kombinować, ale jeśli ktoś ma wystarczające samozaparcie - zapraszam.



2.2. Klasyczny skład oferty.

OC (Responsabilite civile) - jego warunki są regulowane prawnie, więc tu nie ma niespodzianek, różni się tylko ceną.
suma ubezpieczenia - 100 000 000
franchise**: 0
ochrona zniżek - możesz się zgodzić lub poprosić bez
franczyzy** dodatkowe: najczęściej pojawiają się w przypadku gdy kierowcą ubezpieczonego pojazdu jest osoba poniżej 26 rż, z prawem jazdy dla początkujących bądź tymczasowym (prawo jazdy zagraniczne jest traktowane jak prawko uczących się) bądź kierowcą pojazdu była osoba nie zadeklarowana u ubezpieczyciela.


Najniższa propozycja składki jaką otrzymałam to około 500chf, a najwyższa prawie 700chf przy warunkach jak wyżej.


CASCO - najczęściej pojawiające się parametry i na co warto zwrócić uwagę:
collision
franczyza**: 1000 lub 500 chf
ochrona zniżek - z lub bez
franczyzy** dodatkowe - niezadeklarowany kierowca, tymczasowe prawo jazdy etc, jak w OC.

partielle
franczyza**: 0 (ale samemu można ustalić)
franczyza** dodatkowa: szyby - 200chf (czasem 300)


przykładowe pakiety dodatkowe:
- dobra przewożone samochodem (składka zależy od kwoty)
- szkody parkingowe - jest to relatywnie drogie ubezpieczenie, bo rocznie waha się w przedziale 200-400chf, niemniej parkingi gdzieniegdzie wg mnie nie są dobrze zaprojektowane i klasyczne walnięcie drzwiami w bok to norma; parkingi tu najczęściej są długie, ale wąskie. Nie mówiąc już o Francji, gdzie projektant płakał jak projektował.
- ubezpieczenie wypadkowe - UWAGA! nie trzeba go brać jeśli braliście je już w ramach ubezpieczenia zdrowotnego.
- podróże, bagaże i inne blabla. UWAGA! Każde ubezpieczenie w całym swoim zakresie obowiązuje na terenie Europy i innych krajów (choć nie wszystkich; jeśli masz takie potrzeby, to polecam sprawdzić), w związku z tym dodatkowe ubezpieczenie na Europę czy podróże nie jest konieczne.

Poniżej wklejam przykładową kalkulację online la Mobiliere. Przy czym warto pamiętać, że oferta końcowa bądź u przedstawiciela może się różnić, ponieważ oferta w kalkulatorze jest ofertą netto, może nie uwzględniać wszystkich założeń jakie nas interesują itd.

mobiliere
/mobiliere


3. A co z comparisem?

Według mnie na Comparisie, to można co najwyżej sprawdzić jakie są widełki cenowe i od czego może zależeć oferta, ale prośby o oferty wysyłane za ich pośrednictwem są wg mnie nieskuteczne. Żadna firma mi nie odpowiedziała, a jedna wysyła mi automatyczne maile po niemiecku. Ponadto nie masz podglądu co to za firma i oferta dopóki o nią nie zapytasz, więc widząc ofertę numer 1-20 nie wiesz, czy nie dublujesz zapytania. Ponadto, comparis wyświetla oferty tylko tych firm, z którymi współpracuje lub, które promuje... Moi sąsiedzi np. są zachwyceni współpracą z TCS, chociaż o ile dobrze zrozumiałam, nie oferują oni OC, tylko wszystko inne. Na comparisie ich oferty nie ma.

**Co to ta franczyza?
To kwota, którą zobowiązujesz się zapłacić z własnej kieszeni w ramach szkody mimo składki. Dzięki temu możesz sobie obniżyć składkę.

Końska rutyna - "naturalne" różnice w stajennym obrządku między Polską a Szwajcarią

/
Nadchodzi czas podsumowań. Niedługo minie nam rok na obczyźnie. Nadchodzą pierwsze refleksje, które mają już zalążki bycia ugruntowanymi. Co mnie wkurza? Co mnie boli? Co mi się tutaj podoba?

1.
Dość trudno było mi przyzwyczaić mojego zwierza do zimnej wody z węża w ramach prysznica. Z reguły stacjonowałam w Polsce w stajniach z dostępem do ciepłej wody "dla koni". Owy osobnik jest przyzwyczajony niezależnie od pory roku do chłodzenia nóg, co uważam za najważniejszą profilaktykę problemów z krążeniem i ścięgnami/więzadłami (dla niewtajemniczonych połowa nogi konia prawie nie ma mięśni), ale poza turboupałami nie fundowałam mu nigdy zimnego prysznica. Tu jestem do tego zmuszona. Na początku mnie to denerwowało, gdyż mój specjalny przypadek ma wrażliwe plecy i dość łatwo dostaje "porażenia" mięśni (ogólnego usztywnienia, podobnego do mięśniochwatu, ale w bardzo lekkiej wersji). Nie sprawdzałam jak to jest w innych stajniach, ale domyślam się, że mało kto się tutaj przejmuje ciepłą wodą na myjce, bo w sumie większość roku jest po prostu ciepło, a szczególnie od maja do końca września konie za zimny prysznic rżyście podziękują.

2.
Półotwarte hale. Nie podróżuję w ramach turystyki stajennej, po zawodach też rzadko jeżdżę, ale większość stajni jakie widziałam ma konstrukcje półotwarte.
http://www.centre-equestre-divonne.com/ 
Na początku mojej przygody z Szwajcarią obawiałam się, że taka hala, to "po nic" i irytowało mnie, że mój nadpobudliwy zwierz ma szansę na doświadczanie nadmiaru bodźców (obserwując lub nasłuchując co się dzieje poza halą). Obecnie widzę tego ogromne plusy i nie wyobrażam sobie tutaj pełnej hali. Dlaczego? Zimy nie są mroźne, więc nie trzeba się specjalnie przed nimi chronić. Tak naprawdę tutaj funkcja hali zimą to przede wszystkim osłona podłoża. Całą zimę mogłam jeździć bez rękawiczek, chociaż Szwajcarzy patrzyli na mnie jak na nienormalną.... ;) Niedawno zdałam sobie sprawę, że częściej korzystam z tej hali latem, bo upały są bardziej uciążliwe niż mrozy tutaj. Ponadto ten nadmiar bodźców pozwala systematycznie przyzwyczajać konie do "atrakcji" i niwelować ich "gorącą głowę", więc później wyjazdy w teren czy na zawody są dużo spokojniejsze i bezpieczniejsze. Niemniej konie młode lub nowicjusze danych warunków jak moje rude potrzebują trochę czasu. Szczególnie jeśli tuż koło hali jest warsztat samochodowy i towarzyszące mu dźwięki ;).

3.
Zapomniałam co to kontuzje i konflikty stajenne. Nie wiem czy to standard szwajcarski czy akurat moja stajnia, ale tfu tfu tfu nie musiałam od roku wzywać weterynarza do poza cyklicznych zagadnień. Tutaj - karmienie precyzyjnie co do zaleceń, pilnowanie jakości i regularności dostaw paszy, czystość, bezpieczny obrządek przy koniach w tym wyprowadzanie na uwiązie, pojedynczo; padokowanie według ustaleń - często indywidualnie; brak agresji stajennych wobec koni - np. polskie "widłami go, bo nie chce się przesunąć"; pilnowanie grafiku stajni; zmienianie derek; obserwowanie dobrostanu koni i nietypowego zachowania; bieżące naprawianie infrastruktury i inwestycje w nią; nieginięcie rzeczy (w PL uwiązy, kantary, baty i inne drobne przybory stajenne giną na potęgę) i wiele innych dla koniarza oczywistych rzeczy, ale niekoniecznie dla właścicieli i zarządców stajni w Polsce - są absolutnie oczywiste i normalne.

4.
Karmienie musli w standardzie. Na początku dziwiło mnie to i nie podobało mi się, że nie mogę sama sobie wybrać czym chcę karmić konia (w standardzie musli Purina, a jak chcę inne to muszę dopłacić). Efekt? Moje konisko zawsze było bardzo ekonomiczne pod względem karmienia (w kontekście efektywności wykorzystywania paszy) i zawsze było żarte za trzech, ale zawsze też miało dobry przemiał i jeden trening to były minimum 3 kupy - dość uciążliwe sprzątanie po nim. Od kiedy wcina stajenne musli:
- nie ptorzebuje suplementów
- mniej wydala i lepiej trawi - co tylko dorzuca do worka moich argumentów - "nie, to nie jest stres-kupa, ten typ tak ma" - okazuje się, że jego kwestie wydalnicze mogą być związane z problemami trawiennymi lub alergiami, które niweluje podawanie dobrze skomponowanego musli; nie wspominając już, że wygląda "jak milion monet".
Odobraziłam się na Purinę i nie kombinuję już jakie musli mu podawać, czy nie sprowadzić mojego ukochanego Pro-linen.

5.
Wielu koniarzy ma własne przyczepy. Na początku mnie to dziwiło, ale jak zdałam sobie sprawę, że w stosunku do zarobków i siły nabywczej franka, nabycie przyczepy to jak "zakup roweru", to już ten widok mnie nie dziwi. Tym bardziej, że jak już się ma prawo jazdy na B, to dość łatwo jest zrobić prawo jazdy na przyczepę.

6.
Wiele zawodów jest rozgrywanych w tygodniu, a nie tylko w weekend, a ostateczny termin zapisów jest na miesiąc przed zawodami. Pierwsza moja reakcja to był szok, ale teraz widzę, że:
- zawody są tanie i jest bardzo dużo chętnych - profesjonaliści w ogóle nie jeżdżą na weekendowe zawody, chyba że są bardzo ważne;
- dzięki wymogom co do zapisów wszystko przebiega gładko i terminowo (a w Polsce często jest chaos, chociaż fakt też, że ciężko jest w ogóle zebrać chętnych i wszystko dopiąć w PL) a w razie nieprzewidzianych okoliczności jak kontuzja patrz punkt pierwszy - i tak jest tanio, więc niewiele się traci.

7.
Niska popularność solarium. W Polsce owe urządzenie zaczyna być wysoko pożądanym w pensjonacie. Tutaj nie ma aż takiego popytu... bo jest bardzo łagodny klimat i dużo słońca. Mój koń sam "uprawia solarium" stojąc na swoim przystajennym padoczku. Cieszę się, że wybrałam mu taki boks, bo widzę, że do boksu wchodzi tylko na jedzenie :). Z bólem serca pozbawiłabym go tej możliwości wietrzenia się. Co więcej, moje zwierzę nie cierpiało deszczu i wiatru, a od kiedy to on decyduje kiedy wychodzi - może stać na deszczu ile wlezie (niestety ja mu to ograniczam, bo jego plecy nie są tak optymistyczne jak on).

Trzymanie konia w Szwajcarii można podsumować jako - zdjęcie wszelkich końskich problemów i zagwozdek z głowy. Usługi zdecydowanie wartej swojej ceny - płacisz i masz ... jak w zegarku.


Koński dentysta w Szwajcarii

/wikimedia commons

Wszyscy koniarze powinni lub zdają sobie sprawę z tego jak ważne jest dbanie o końskie uzębienie. Laicy bądź naturalsi powiedzą "bo koń w naturze nie miał dentysty", a ja na to powiem - a człowiek w naturze siedział w jaskini i umierał w wieku 30 lat (i też nie miał dentysty).

Najczęstszy problem z końskim uzębieniem, to fakt, że konie nawykowo najczęściej przeżuwają kręcąc szczęką w jedną stronę (ludzie też tak mają, że np. częściej przeżuwają którąś stroną). Póki konika nie użytkujemy, to w zasadzie nie sprawia większego problemu poza faktem, że koń po wielu latach braku regulacji zgryzu będzie gorzej przeżuwał (co poskutkuje w gorszym trawieniu i przyswajaniu pokarmu) albo w ogóle przestanie jeść i stanie się apatyczny (i zdechnie).

Jakiś czas temu odnaleziono prehistoryczne szczątki koni, wśród których pamiętam, że była całkiem nieźle zachowana czaszka i szczęka ukazująca bezsprzecznie fakt, że koń padł... Z GŁODU, bo jego krzywy zgryz nie pozwalał mu dobrze się odżywić.

Dziś naturalna selekcja nie jest tak drastyczna i w hodowli interesuje nas przede wszystkim czy koń dobrze skacze albo ładnie chodzi albo ładnie wygląda, a nie czy ma równą szczękę, więc koni z wadami zgryzu jest proporcjonalnie coraz więcej (bądź nasza świadomość problemu jest coraz większa).

Moje futro ma dość klasyczne problemy, czyli jednostronne przeżuwanie i lekko cofniętą dolną szczękę, co powoduje tworzenie się tzw. "haczyków" z tyłu i ostrych krawędzi. Problem ostrych krawędzi dotyczy większości koni, więc nie myślcie, że Waszego to nie dotyczy, lepiej sprawdzić ten fakt z weterynarzem. Nasz problem wymaga regulacji plus minus co rok, przy czym jedni weci powiedzą, że jestem przewrażliwiona i zalecą co półtora roku, a inni powiedzą, że dla pełnego komfortu zwierzęcia lepiej co np. 8 miesięcy.

Niedawno miałam okazję skorzystać z szwajcarskiego specjalisty dentysty. Przyznaję, nie robiłam researchu takiego jak bym zrobiła w Polsce (forum, artykuły, opinie, polecenia), wyłącznie pogadałam w stajni z paroma osobami i wybrałam osobę, która i tak i tak miała do nas przyjechać, ale jak się okazało - która jest jednym z 3-4 specjalistów dentystów w całej Szwajcarii.

Końskich dentystów ogółem jest sporo, po "jakichśtam" kursach, jest też spory napływ frontalierów, którzy jak wszystko - zrobią za pół ceny, ale niekoniecznie dobrze. W moim słowniku "specjalista dentysta", to dyplomowany weterynarz, który poświęcił swoją karierę przede wszystkim końskiemu uzębieniu i robi wszystko co się da przede wszystkim w tym kierunku. Uwierzcie, takich ludzi jest naprawdę niewielu. W Polsce kojarzę może dwóch.

Mimo wszystko w Polsce przyjęłam zasadę "lekarz rodzinny", czyli miałam Panią weterynarz, która była moim pierwszym kontaktem i którą wzywałam do wszystkich spraw, bo wiedziałam, że jest na tyle szczera i kompetentna, że jeśli jakieś zagadnienie będzie wymagało specjalisty, to mnie do niego skieruje, a resztę załatwi własnoręcznie. Więc ona też robiła futrzakowi zęby i jak się okazuje - bardzo dobrze, bo wezwany przeze mnie Szwajcar oznajmił, że "w tej Polsce to musimy mieć świetnych weterynarzy, bo ma mało roboty i jest dobrze prowadzony koń". Gdyby ktokolwiek w okolicach mazowieckiego szukał bardzo dobrego weterynarza - z ręką na sercu polecam Agnieszkę Bestry. Z tego co kojarzę specjalizuje się ona w ortopedii, ale jako tzw. koński internista sprawdza się doskonale, a i jak się okazuje - jako dentysta też.

Ów Szwajcar to Yann Panchaud (podaję, gdyby ktoś miał taki ekskluzywny problem jak mój), z krwi i kości, profesjonalny, punktualny, mający dla nas wystarczającą ilość czasu (bez pośpiechu) i kolejny raz potwierdzający w moim przypadku regułę, że Szwajcarzy mają smykałkę i do biznesu i do relacji międzyludzkich i są świetnymi profesjonalistami. Coraz częściej przekonuję się, że jeśli mam wybrać jakąś usługę, to lepiej szukać w Szwajcarii niż ponad granicami. Wiadomo, wszędzie znajdą się jakieś "kwiatki" i mówi się, że szwajcarskie usługi są mało proklienckie - ale jeszcze tego nie doświadczyłam, za to miałam już różne przejścia z Francuzami.

Ząbki zrobione, koń zadowolony - co ma koń do tego? A na przykład to, że wcześniej mimo sedacji potrafił się wyrywać, a po zabiegu bywał "obrażony". Pan Yann zrobił tak, że koń zabieg przespał w bezruchu mimo małej dawki środka, wszystko robił delikatnie i z wyczuciem, dużo sprawdzając czy na pewno jest dobrze (perfekcjonista, trochę w niemieckim stylu pedantyzmu), wszystko przebiegło na spokojnie, wszystko mi pokazywał i tłumaczył (jestem dumna ze swojej wiedzy i wyczucia do koni, wzorowy ze mnie klient, który jak powiedział, tak się okazało w pysku), pochwalił polskich weterynarzy, opowiedział trochę o Szwajcarii i Szwajcarach itd.

Jak poznać, że koń potrzebuje dentysty? W przypadku mojego kopyta problem zaczyna się od "ucieczki", koń niekontrolowanie przyspiesza, co nie jest w jego naturze, bo mimo że miewa swoje humory, to zawsze bardzo się stara współpracować. Później zaczyna bronić się przed ręką/kontaktem/wędzidłem. W przypadku mojego wyglądało to tak, że uciekał z kontaktu z prawej ręki, niezależnie czy była wewnętrzna czy zewnętrzna, wychodząc nad wędzidło, blokując prawą stronę, lub "uwalając się" na prawej ręce. Fakt, każdy z nas też ma silniejszą i słabszą stronę i moja prawa strona jest ewidentnie za silna, ale jeśli porównam swoje wrażenia z jazdy sprzed robienia zębów, do jazd z okresu kiedy zęby są ok, to jest ogromna różnica. Czasem opisywane przeze mnie problemy są ewidentne, a czasem, jak w przypadku mojego "macho" trzeba mieć dobre wyczucie jeździeckie, bo nie jest to bardzo widoczne. W ostatecznym stadium mojego przypadku po założeniu ogłowia koń otwierał pysk i przeżuwał z otwartym pyskiem tak jak by coś mu utknęło w buzi zamiast po prostu pomemlać wędzidło i zamknąć pysk. Przy dopinaniu nachrapnika także nadymał chrapy i rozstawiał szczękę tak, żeby nie dopiąć za mocno. Wszystkie powyższe symptomy nie są charakterystyczne dla mojego zwierzaka.

Niemniej uważajcie! Problemy z wchodzeniem na wędzidło, usztywnieniami, mogą być też spowodowane problemami z kręgosłupem, naciągnięciami lub naderwaniami mięśni bądź innymi problemami np. natury ortopedycznej. U nas sprawa była ewidentna, bo już znam swoje zwierzę i wiem jak je czytać, a zanim pierwszy raz zrobiłam mu zęby, to też najpierw patrzyliśmy na kręgosłup i ewentualne kulawizny.

Ponadto! Zęby mogą być przyczyną problemów ortopedycznych, jeśli nie dbamy o nie regularnie, właśnie przez to, że koń systematycznie się usztywnia!

Reasumując: do dentysty marsz i "och ach" ta Szwajcaria :).